Premiery kinowe. „The Tormented” z Nielsem Schneiderem i Ramzym Bedią: niedokończony film o obławie

Lucas Belvaux autorstwa Lucasa Belvaux. Reżyser adaptuje swoją własną powieść pod tym samym tytułem, wydaną w 2022 roku. Historia mężczyzny, który stracił wszystko (Niels Schneider), bezdomnego byłego legionisty, którego nieuchronnie prześladują dręczące go myśli, zwerbowanego przez czarną wdowę, by ścigać go w rumuńskim lesie niczym wielkiego kota. To jego kamerdyner, grany przez Ramzy'ego Bedię o niespotykanej powadze, łapie tę idealną ludzką ofiarę, której sowicie płacą za śmierć – być może taka jest cena życia.
To jest The Tormented , bezpośredni spadkobierca The Most Dangerous Game, kultowego filmu z lat 30. XX wieku, adaptacji opowiadania Richarda Connella opublikowanego w 1924 roku. Wielki klasyk pełen sadystycznych ekscesów, który zainspirował wiele wariacji na ten sam temat.
Ta treść została zablokowana, ponieważ nie zaakceptowałeś plików cookie i innych modułów śledzących.
Klikając „Akceptuję” , zostaną umieszczone pliki cookie i inne moduły śledzące, a Ty będziesz mógł przeglądać zawartość ( więcej informacji ).
Klikając „Akceptuję wszystkie pliki cookie” , wyrażasz zgodę na zapisywanie plików cookie i innych znaczników w celu przechowywania Twoich danych na naszych stronach i w aplikacjach w celu personalizacji i kierowania reklam.
Możesz wycofać swoją zgodę w dowolnym momencie, zapoznając się z naszą polityką ochrony danych . Zarządzaj moimi wyborami
„Dręczeni” nie są aż tak pokręceni. No, nie aż tak bardzo. Brakuje im dreszczyku emocji. Brakuje im makabrycznej strony, brutalności, dzikości. Bo wszystko kręci się wokół czekania, przygotowań, bardziej po stronie pułapki psychologicznej niż makabrycznego polowania. Kwestia gatunku, strzelania, rozczłonkowania karabinem jak bestii w Karpatach – nawiązanie do Draculi w Rumunii? – ma inną brutalność, a ten zarzut w najmniejszym stopniu nie interesuje belgijskiego reżysera, który zawsze preferował najbardziej przewrotne sytuacje psychologiczne, niezgłębionych bohaterów, samych nieprzejrzystości i cieni. Guillaume Deffontaines, operator zdjęć, dba o to, by dobrze to sfilmować: wykonał bardzo dobrą robotę w „Dręczonych” , z nieskazitelnymi obrazami.
Mimo wszystko. Ponieważ polowanie jest nieustannie wyczekiwane i przekładane, film, który trwa prawie dwie godziny, musi znaleźć coś do opowiedzenia, a jest nim powrót do życia rodzinnego legionisty, który wrócił z ulicy. Zmartwychwstanie miłości. Oczywiście, nie taka była obietnica na początku filmu i jest on rozczarowujący, a nawet nudny. Z poczuciem, że obława chybia celu.
„Dręczeni” Lucasa Belvaux w kinach od najbliższej środy, 17 września. Czas trwania: 1 godzina 53 minuty.
Le Journal de Saône-et-Loire